wyświetlenia
List i więcej zdjęć pod artykułem
Wiadomość sprzed prawie wieku
Kartka w środku nosiła datę listopad 1926 r. i była podpisana przez George’a Morrowa z Cheboygan. W treści mężczyzna poprosił znalazcę o odesłanie kartki z informacją, gdzie została odnaleziona. Najprawdopodobniej był wtedy nastolatkiem - list miał formę zabawy, którą młodzi chłopcy często robili, wrzucając butelki do rzeki i jeziora Michigan.
Znalezisko od razu przyciągnęło uwagę Jennifer. W dobrej wierze opublikowała zdjęcia listu i butelki na Facebooku, licząc, że być może uda się odnaleźć kogoś z rodziny autora.
Internet zdziałał swoje
Post w krótkim czasie stał się viralem. Udostępnienia szły w setki, potem w tysiące. Dzięki temu wiadomość dotarła do Michele Primeau - córki George’a Morrowa. Kobieta rozpoznała charakter pisma ojca i potwierdziła, że to jego młodzieńczy żart sprzed dziesięcioleci.
Dla rodziny było to ogromne wzruszenie. George Morrow zmarł w 1995 r., a list w butelce stał się dla nich wyjątkową pamiątką - „głosem z przeszłości”, który w nieoczekiwany sposób wrócił do bliskich po prawie stuleciu.
Znalezione - oddane
Jennifer spotkała się z córką autora listu i oficjalnie przekazała jej znalezisko. Butelka i kartka zostały w rodzinie, gdzie trafiły na honorowe miejsce.
-To niesamowite uczucie wiedzieć, że coś, co ojciec zrobił jako dziecko prawie 100 lat temu, wróciło do nas dzięki przypadkowi i życzliwości obcych ludzi - powiedziała Michele w rozmowach z lokalnymi mediami.
Magia przypadków
Takie odkrycia zdarzają się niezwykle rzadko, zwłaszcza w tak dobrym stanie. Butelka musiała przeleżeć w rzece Cheboygan przez dziesiątki lat, nie pękając i nie przeciekając, dzięki czemu papier przetrwał niemal nienaruszony.
Historia z Michigan stała się międzynarodową ciekawostką i przypomnieniem, że czasem najmniejsze gesty z przeszłości mogą powrócić w najmniej oczekiwany sposób - i wywołać ogromne emocje.
Rozmowy na Facebooku