wyświetlenia
Galeria zdjęć pod artykułem
Jak zaczęła się jego niezwykła droga?
Weideman przeprowadził się do Nowego Jorku na początku lat 80., z dyplomem artystycznym w ręku i marzeniem o karierze fotografa. Szybko jednak okazało się, że rachunki nie zapłacą się same, więc aby utrzymać się w mieście, wsiadł za kierownicę taksówki.
To właśnie wtedy narodził się pomysł, który odmienił jego życie. Ryan zrozumiał, że tylne siedzenie taksówki to idealna scena - przewijają się tam przeróżni ludzie, reprezentujący niemal wszystkie warstwy społeczne Nowego Jorku. Modele, punkowcy, poeci, biznesmeni, artyści, imprezowicze, zakochane pary, a nawet znane postacie. Każdy miał swoją historię i swoje emocje, a Weideman zaczął je utrwalać.
Taxi jako studio fotograficzne
W tylnej części auta zainstalował światła, różnego typu lampy i aparat, tworząc pełnoprawne, choć nietypowe studio. Kiedy pasażer wsiadał do taksówki, Ryan nawiązywał rozmowę, budował atmosferę, a w odpowiednim momencie naciskał spust migawki.
Portrety były surowe, intensywne, często teatralne, pełne charakteru i energii miasta. Wielu pasażerów pozowało ochoczo - dla niektórych była to spontaniczna sesja życia.
Kultowe zdjęcia i ważne nazwiska
W 1990 roku Weideman sfotografował słynnego poetę Allena Ginsberga, który po zakończeniu kursu napisał dla niego krótką rymowankę. To zdjęcie do dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w całej serii.
Przez lata taksówkarz uwiecznił setki osób - anonimowych nowojorczyków i znane osobistości - tworząc fotograficzną kronikę miasta, jakiej nie stworzył nikt inny.
Od kabiny taksówki do muzeów
Z czasem twórczość Weidemana zyskała szerokie uznanie. Jego prace trafiły do kolekcji największych muzeów i galerii, a artysta zdobył m.in. prestiżowe stypendium Guggenheima oraz inne nagrody artystyczne.
Dziś jego zdjęcia są nie tylko dokumentem epoki, ale też hołdem dla zwykłych ludzi, którzy tworzyli klimat Nowego Jorku lat 80. i 90.
Podsumowanie
Historia Ryana Weidemana to przykład na to, że pasję można realizować zawsze i wszędzie - nawet za kierownicą taksówki. Jego mobilne studio stało się miejscem, w którym codzienność zamieniała się w sztukę, a przypadkowi pasażerowie - w bohaterów kultowych portretów.
Rozmowy na Facebooku