wyświetlenia
„Zaczęło się od tego, że na Komunię mojej córki Nikoli założyła miniówkę i odblaskową bluzkę. Później jednak było jeszcze gorzej…
Przed uroczystością powiadomiłam najbliższą rodzinę o tym, jak Nikolka będzie ubrana. Marzył jej się welon, dlatego uznałam, że spełnię jej marzenie, bo przecież Komunię ma się tylko jeden raz w życiu. To oczywiście nie spodobało się mojej teściowej, która na wszystkie moje propozycje zawsze źle reaguje. Choćbym stanęła na rzęsach, to i tak jej się to nie spodoba. Mój mąż Jarek się w to nie wtrąca, bo jak mówi: „W świat bab nie będę wchodził”.
Nie miałam jednak zamiaru rozczarować mojej córuni i kupiłam welon tak jak Nikolka chciała.
Myślałam, że wszyscy już do tej myśli przywykli, ale jednak niestety Teresa musiała się zemścić kosztem swojej wnuczki. Nadszedł czas Komunii, wszystko w kościele się udało, Nikolka pięknie wyglądała i wyróżniała się na tle innych dziewczynek. Zaprosiliśmy gości do restauracji i w pewnym momencie nadszedł czas wręczania prezentów. Nikolka stanęła na środku i dookoła niej zabrali się najbliżsi i wręczali jej prezenty. Później zanieśliśmy je do pokoju, który był dla nas zarezerwowany. Moja córcia sięgnęła po prezenty od dziadków, a wśród nich była koperta od mojej teściowej. Nikola ją otworzyła, wyciągnęła 50 złotych i z taką smutną minką powiedziała do mnie: „Nie szkodzi w sumie. Najważniejsze, że babcia przyszła”. Co miałam powiedzieć dziecku? Oczywiście, że jej przytaknęłam, bo nie chcę wychować jej na materialistkę, ale od razu szlag mnie trafił.
Poszłam na salę, poprosiłam mojego męża i odwaloną jak stróż w Boże Ciało teściową. Wyszliśmy do ogrodu.
Trzymałam w dłoni kopertę od Teresy, wyciągnęłam z niej 50 złotych i pomachałam matce mojego męża przed oczami, pytając, co to ma znaczyć do cholery. Jarek mnie uciszał, ale ja nie miałam zamiaru przestać.
„Co to ma znaczyć? Dajesz Nikolce tylko 50 zł, a drugiemu wnuczkowi tydzień temu na Komunię dałaś 1000?! O Ci babo chodzi?”
Może niepotrzebnie to powiedziałam, ale dzięki temu dowiedziałam się, że to jest zemsta Teresy za to, że moja córka na Komunię założyła welon. Powiedziała, że to jest nie na miejscu i nie wypada tak przebierać dzieci. Ja po raz kolejny nie mogłam wytrzymać i wycedziłam:
„Dobrze, że Ty wiesz, jak się ubrać na uroczystość kościelną. Wyglądasz jak ladacznica, która pomyliła miejsca!”
Nie muszę mówić, że zrobiło się niemiło. Moja teściowa oczywiście zaczęła odgrywać szopkę i wyszła z przyjęcia. Jaruś za nią pojechał, nie wiem po co. Ja wróciłam do córki i próbowałam udawać, że nic się nie stało. Czy Waszym zdaniem przesadziłam z tym welonem? A może to jednak teściowa z tą miniówą wyskoczyła jak poparzona?”
Jak uważacie, kto w tym sporze ma rację?
Rozmowy na Facebooku