wyświetlenia
Chociaż aktorka uchodzi za wiecznie uśmiechniętą i bardzo pogodną osobę, w środku kryje się zupełnie ktoś inny. Nie bez powodu mówi się, aby nie oceniać książki po okładce. Okazuje się, że Kożuchowska ma wyrzuty sumienia. Małgorzata na co dzień odczuwa ciągły lęk i niepokój, o którym powiedziała nieco więcej w wywiadzie dla Faktu.
Kożuchowska ma ciągłe wyrzuty sumienia. Przerasta ją rozdarcie pomiędzy synem, a pracą. Nie ulega wątpliwości, że aktorka kocha swoją pracę i w dużym stopniu się jej poświecą. Dodatkowo jest kochającą mamą 5-letniego Jana, dla którego mogłaby zrobić wszystko. Zdawać by się mogło, że kobieta ma wszystko. Wspaniałą pracę, kochającą rodzinę i dobre życie. W czym więc problem?
Małgosia zarzuca sobie, że nie potrafi pogodzić jednego z drugim i „gdzieś jest jej za mało”.
– „Nie uniknęłam tego, przed czym przestrzegały mnie koleżanki, młode mamy – aktorki. Stałam się wiecznym, chodzącym wyrzutem sumienia. Bez końca zarzucam sobie, że gdzieś jest mnie za mało” – wyznaje szczerze Kożuchowska.
– „Kiedy jestem w pracy, zaczynam panikować: Jezu muszę gnać do domu, do dziecka. Poganiam wszystkich na planie, by się skupili, spięli i zrobili coś szybciej. Gdy tylko kończymy, biegnę do synka. A kiedy już już z nim jestem, szczęśliwa i uśmiechnięta, to za chwilę znów wpadam w panikę, bo myślę o pracy, czego się muszę nauczyć, żeby być gotowa na 100 proc. Wyrzuty sumienia znów mnie dręczą. Niestety chyba jestem na nie skazana. Takie wieczne cierpienie” – mówi w wywiadzie gwiazda.
Kto by pomyślał, że Małgosia ma takie problemy. A jednak… Pogodzenie obowiązków zawodowych z życiem rodzinnym nie zawsze jest łatwe. Słowa aktorki to najlepszy na to dowód.
Źródło: polubione.com, instagram.com
Rozmowy na Facebooku