
wyświetlenia
Wydawało się, że to tylko przeziębienie. 24-letnia Whitney Austin z Kentucky miała lekką gorączkę, dreszcze i ból gardła. Nie poszła do lekarza, bo myślała, że to minie samo. Zamiast tego jej stan gwałtownie się pogorszył – straciła przytomność i trafiła na OIOM z powodu sepsy.

ekarze zdiagnozowali u niej paciorkowcowe zapalenie gardła, które doprowadziło do wstrząsu septycznego – poważnego stanu, w którym organizm zaczyna „sam się zabijać”, walcząc z infekcją. Ciało Whitney nie było w stanie utrzymać odpowiedniego ciśnienia krwi i dopływu tlenu do kończyn. W efekcie musiano amputować jej obie nogi od kolan w dół, a także kilka palców u rąk.
„Nie sądziłam, że coś tak banalnego jak ból gardła może mnie zabić” – powiedziała później w wywiadzie.
Whitney przeszła ponad 20 operacji, miesiące rehabilitacji i dzisiaj prowadzi fundację edukującą o sepsie i jej objawach. Zaczęła także korzystać z nowoczesnych protez i pokazuje, że można wrócić do normalnego życia – mimo tak ogromnej traumy.
Objawy sepsy, których nie wolno ignorować:
-
przyspieszone tętno,
-
bardzo wysoka lub bardzo niska temperatura,
-
dezorientacja,
-
szybki oddech,
-
brak oddawania moczu,
-
zimne kończyny.
Sepsa może rozwinąć się z powodu infekcji gardła, zapalenia płuc, zakażenia układu moczowego lub nawet niewielkiej rany. Im wcześniej zostanie wykryta – tym większe szanse na przeżycie.
WHO szacuje, że sepsa odpowiada za nawet 1 na 5 zgonów na świecie. A jednak wiele osób nadal myli ją z „grypą”.
Historia Whitney to nie clickbait – to ostrzeżenie. Bo czasem między katarem a amputacją są tylko dwa dni różnicy.
https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/sepsis
https://people.com/
Rozmowy na Facebooku