wyświetlenia
Monika opisała swoją historię z poszukiwaniem idealnej sukni
Nie będę ukrywać, że nie wyglądam jak modelka. Nie jestem typową kobietą o rozmiarze S. Noszę rozmiar XL i ważyłam 91 kg, ale postanowiłam sobie, że do ślubu schudnę. Wiem, że to bardzo ważne decyzja, ale zdecydowałam, że tego dnia nie chcę wyglądać tak jak na co dzień.
Obrałam sobie cel, do którego dążyłam. Odchudzać zaczęłam się już praktycznie miesiąc po zaręczynach i bardzo szybko zobaczyłam pierwsze efekty
W momencie gdy wybierałam suknię, ważyłam już 83 kg, co dla mnie było niesamowita zmianą. W pierwszych dwóch salonach nie było nic, co by mnie interesowało, ale gdy weszłyśmy do trzeciego, widziałam kilka sukienek, na widok których zaświeciły mi się oczy.
Widziała to także moja mama i zachęciła mnie do tego, abym poprosiła ekspedientki o pomoc przy mierzeniu kreacji. W tym samym czasie w salonie była jeszcze jedna panna młoda. Nie ukrywam, że była znacznie szczuplejsza ode mnie. Myślę, że miała rozmiar s i ona także wybierała sukienkę. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie litościwym wzrokiem, ale możliwe, że sama sobie to dopowiadam, bo nie ukrywam, że mam trochę kompleks tego, że za dużo ważę. W końcu gdy zdobyłam się na odwagę, poprosiłam o to, abym mogła przymierzyć wybrane sukienki. Ekspedientki zaczęły coś kręcić…
„No w tych modelach, które pani wybrała ciężko będzie coś poszerzyć”
Ja jednak nie dawałam za wygraną i pytałam dlaczego skoro na stronie napisane jest, że firma dopasowuje sukienki do każdej klientki. I wtedy usłyszałam
„No tak, zgadza się, ale z reguły do rozmiaru L, a nie takiego jaki pani ma. Każda panna młoda tego dnia chce wyglądać dobrze i w większości przypadków kobiety chudną do tego dnia. Może pani także przemyślałaby tę opcję, aby nie iść takim otyłym do ołtarza? Pani świadkowa taka chuda nie będzie pani czuła się źle na jej tle?”
I szczerze mówiąc pojęcia nie miałam jak na to zareagować… Udało mi się jedynie wykrztusić słowa: „A ja i tak dużo schudłam”
Spojrzałam na mamę i widziałam w jej oczach łzy. Chwyciła mnie za rękę i na głos powiedziała, że tu i tak nic nie kupimy, ponieważ nie szanuje się klientów. Dopiero gdy wyszłyśmy przed salon, zaczęłam płakać i tak jakby ktoś mnie uświadomił, że jestem grubą świnią
W jednej chwili ze smutku wstąpiła we mnie złość. Długo nie czekałam, weszłam z powrotem do salonu i powiedziałam:
„A to przepraszam otyli ludzie nie mają prawa do szczęścia? Wszyscy mają być odlani z masy i identyczni? Na pani palcu jakoś obrączki nie widzę, a nosi pani rozmiar S, czyli znakiem tego dobra figura szczęścia nie daje? Na pewno nie omieszkam napisać do właściciela tego salonu o tym jak się panie dziś zachowały. Nie życzę miłego dnia. Żegnam”
Jak się zakończyła moja historia? Cały wieczór jadłam słodycze, które poprawiły mi humor i wypiłam 2 piwa, ale już następnego dnia razem z mamą znalazłyśmy kobietę, która szyje sukienki na wymiar i nie ma dla niej problemu uszyć coś odrobinę większego.
A ja jak sobie przyrzekłam, tak też zrobiłam. W dniu ślubu ważyłam 74 kg, co uważam za bardzo dobry efekt, biorąc pod uwagę to, że przez całe życie byłam naprawdę otyła. Najważniejsze jest także to, że podobam się mojemu mężowi, który uznał że lepiej trafić nie mógł
Źródło: popularne.pl
Zdjęcia mają charakter poglądowy
Rozmowy na Facebooku