wyświetlenia
Przewijałam zdjęcia na swoim telefonie, gdy nagle moim oczom ukazało się TO. Ja – leżąca na plaży. Zmęczona, to widać na pierwszy rzut oka. Szczerze mówiąc nie podobało mi się to zdjęcie i zastanawiałam się, kto je w ogóle zrobił. Wstręt i pogarda dla siebie rosły z każdą minutą i byłam już na skraju łez. Już chciałam skasować tę fotografię, gdy do pokoju wszedł mój synek.
Od razu zapytałam go, czy wie coś na temat tego zdjęcia. Pokazałam, o co mi chodzi. On uśmiechnięty odpowiedział: „Tak, mamo. To ja je zrobiłem, gdy byliśmy nad wodą. Tak super wyglądałaś. Musiałem zrobić Ci zdjęcie”. Od razu go poinstruowałam, że musi się mnie pytać, czy może brać mój telefon i czy mam ochotę być na zdjęciach. Przyznał mi rację i dodał: „Ale spójrz, jak pięknie wyglądasz. Poważnie!” Spojrzałam na fotografię jeszcze raz i próbowałam zobaczyć na niej tę osobę, którą widzi moje dziecko.
W tym samym czasie podeszła moja córka, spojrzała przez moje ramię i dodała: „To wygląda jak pocztówka z wakacji mamuś. Jesteś po prostu piękna. Kocham to zdjęcie”. Musiałam wziąć głęboki oddech. Właściwie, to było dokładnie to, czego potrzebowałam.
Moja postawa z reguły jest taka, że najpierw patrzę na moje błędy i wady. Ale powoli zaczynam widzieć odrobinę więcej. Oczywiście widzę cały czas swój cellulit i grube uda, ale widzę też mamę, która kilka godzin spędziła na zabawie z dziećmi. Widzę swoje pulchne ramiona, ale widzę też ramiona matki, która niesie swoje dzieci, aby nie szły po ostrych kamieniach i po gorącym piasku. Widzę też pulchną kobietę w czarnym kostiumie jednoczęściowym, która próbuje zatuszować swoje mankamenty. Ale widzę też mamę, która lubi przygody i chętnie zaraża nimi swoje dzieci.
Podobnie jak wiele kobiet na świecie i ja zmagam się z nadwagą. Zawsze będę miała z tym problem i nigdy nie stanę się modelką – taką mam budowę ciała.
W tej chwili ważę najwięcej od 10 lat. Ale mam cel: tym razem moja waga nie zatrzyma mnie przed noszeniem tego, co lubię. Będę zakładać sukienki plażowe, stroje kąpielowe czy topy. I postaram się czuć dobrze we własnej skórze. Skoro innej nie będę mieć, muszę odnaleźć szczęście w tej, którą mam.
Zmienia mi się podejście do życia. Czy to dlatego, że jestem coraz starsza i bardziej staram się wrzucać na luz? A może dlatego, że dla moich dzieci jestem wzorem, a ich wpatrzony we mnie wzrok jest największym komplementem. Ale tak naprawdę to nie ma znaczenia.
Wyrzucam zwrot ‚nienawidzę swojego ciała’ ze słownika. W tej chwili chcę kochać siebie, a co najważniejsze – będę dążyć do tego, aby widzieć siebie tak, jak postrzegają mnie moje dzieci. Dziękuję kochane…
Źródło: heftig.co, popularne.pl
Rozmowy na Facebooku