wyświetlenia
W swoich wpisach porusza tematy o których wiele osób nie lubi mówić na głos. Ostre pióro i ciekawe poczucie humoru gwarantuje teksty które czyta się z przyjemnością. Nawet jeśli nie ze wszystkim się zgodzimy.
Tym razem poruszyła temat dziecka na weselu!
Zabrać małe dziecko na wesele czy lepiej, żeby zostało z babcią w domu? To dylemat wielu rodziców, którzy idą świętować ślub koleżanki, kolegi lub innej bliskiej im osoby. Poza tym dowiecie się, kto to jest Matka Wariatka :D
I jeśli taka matka-wariatka otrzymuje zaproszenie na ślub/wesele z dopiskiem „prosimy o niezabieranie dzieci do lat 12” kabelki w jej mózgu – tak zwane styki – przestają łączyć i zaczyna się prawdziwy koszmar.
Jak to do ch… jasnego bez MOJEGO dziecka? Skoro on ma 2 latka i chce potiniać na weselu, najlepiej podczas pierwszego tańca pary młodej, ładując się im pod nogi, psując cały nastrój i rwąc młodej sukienkę, ja matka Polka mam mu zabronić? Nie wziąć?! Po Waszym trupie, moi drodzy! No i chyba wiadomo, że w wyżej wymienionych sytuacjach, mamusia jedyne, co robi, to bije brawo i nagrywa swojego zabawnego syncia. Wszyscy, cała sala, czuje zażenowanie zaistniałą sytuacją, tylko nie mamusia przekonana o geniuszu swojego dziecka.
A najlepiej jak już ten cyrk z Dejwidkiem zacznie się w kościele, młodzi, wiadomo w stresie, mają wyznać sobie miłość, połączyć się węzłem małżeńskim, piękny moment, byś rzekł. Niestety, do akcji znowu wkracza nasze cudne dzieciątko, które uznało, że marzy mu się bajka, najlepiej świnka Pepa, i żeby ją dostać, drze się z całych swoich małych sił. Młodzi przed ołtarzem nie słyszą nawet własnych myśli, a co dopiero k…, słowa księdza, a mamusia co? „Och no synku, zrozum, mamusia chce zobaczyć ten piękny moment, więc siądź sobie tu na ławeczce i w spokoju wyrzuć swoje negatywne emocje.” Serio k…?
Ostatnim argumentem za tym, by dzieciak nie szedł na wesele jest zazwyczaj stan upojenia alkoholowego gości. Mamusia wpadając na salę nagle zapomina, że ma dzieciaka, a nawet jeśli pamięta, to chcąc nie chcąc musi się on przedzierać miedzy nogami naj…, zazwyczaj bardzo ludzi, potem jęczy, że chce spać, mamusia się denerwuje na młodych, że nie zapewnili pokoju dla dzieci i ogólnie to ch….e to wesele, mogłam zostać w domu, na to samo by wyszło. Serio, mamusie, o weselu powiadamia się dużo wcześniej i jeśli młodzi proszą o niezabieranie dzieci, to to uszanujcie, macie bardzo dużo czasu, żeby poszukać kogoś odpowiedniego do opieki na ten jeden wieczór. Wy się wybawicie, a dziecko bez Was nie umrze. Wszyscy będą zadowoleni, a dzwonienie z wielkimi pretensjami zaraz po dostaniu zaproszenia tylko utwierdzi młodych w tym, żeby Waszych dzieci nie zapraszać. Każdy ma prawo do spędzenia tego dnia/wieczoru tak jak chce, a Waszym zadaniem jest to uszanować. I tylko o Was świadczy, jak podejdziecie do tej sprawy.
Już pomijam fakt, że matki zabierają te dzieci na siłę na ten ślub tylko po to, żeby się nimi pochwalić. Chyba nie myślicie, że nie mają z kim ich zostawić? Po prostu k…, często to jedyny aspekt ich życia, którym mogą się pochwalić i dlatego wpychają te biedne dzieci wszędzie, gdzie się da. Mogłaś obronić pracę magisterską – to nic, matka wtedy i tak ci powie, że wychowywanie dzieci jest ważniejsze i lepsze! A Ty nie wiesz nic o życiu, doktorat Ci szklanki wody nie poda, niestety.
Oczywiście nie można pakować wszystkich do jednego wora, więc są też mamy, które potrafią panować nad swoimi dziećmi, i tylko te mamy nie mają żadnego problemu z uszanowaniem decyzji młodych.
Źródło: ofeminin.pl
Rozmowy na Facebooku