wyświetlenia
W odcinku padło mnóstwo słów ostrej krytyki i emocji. Najwięcej przykrych wypowiedzi padło wobec właścicielki lokalu.
Warszawska restauracja nawiązywała nazwą do dzielnicy, w której się znajduje. Prowadzeniem „Baru Tarchomin” zajmowali się Kasia i Adrian. Mężczyzna od 10 lat pracuje w gastronomii, a Kasia wcześniej pracowała jako kelnerka i projektantka mebli. Wcześniej restaurację prowadzili ze wspólnikami, ale ci zostawili ich samych.
Restauracja przestała na siebie zarabiać. Dlatego też Kasia popadła w ogromne długi. Stwierdziła, że Kuchenne rewolucje są ostatnią deską ratunku.
– „Mam 450 tys. do oddania. By opłacić czynsz czy wypłacić pensje, musiałam nabrać chwilówek.”
Krytykę lokalu Magda Gessler rozpoczęła już po przestąpieniu progu. Od razu nie spodobało się jej, że w restauracji nie pachnie jedzeniem, a menu nie ma żadnego motywu przewodniego. Ostatecznie zamówiła bruschettę, pieczonego ziemniaka i krewetki.
– „Pomidory niedojrzałe – błąd. To fusion polsko-włoski, bo Włosi nie jedzą tyle cukru. Bardzo dużo czosnku, ale da się zjeść. No cóż… smaczne, ale nie wiadomo, skąd.”
Okazało się, że jedzenie jest lepsze niż restauratorka spodziewała się po wejściu do lokalu. Do gustu przypadły jej szczególnie krewetki. Kasia nie ukrywała swojej radości z tego powodu relacjonując reakcję Gessler swojemu mężowi:
– „Ma w w ustach krewetkę, nie wypluła jej… JEZUS MARIA je drugą krewetkę! Drugą je!”
Jednak dobra passa skończyła się w momencie podania pieczonego ziemniaka. Magda Gessler skrytykowała jakość użytej oliwy.
Po degustacji przyszedł czas na rozmowę z Kasią. Magda Gessler skrytykowała jej powiększone usta, czym doprowadziła właścicielkę do płaczu.
– „Nie rozumiem, co mówisz… To przez to, że niedawno zrobiłaś usta! Ja cię nie słyszę, bo jestem trochę przygłucha, a ty masz za duże usta. Wszystko wychodzi nie tak!”
Tymi słowami Gessler trafiła w czuły punkt. Okazało się, że teściowa Kasi za nią nie przepada i kiedyś upokorzyła ją za nieudane powiększenie ust.
Na następny dzień, kreatorka smaków nadal krytykowała Kasię. Zarzuciła jej, że wydaje za dużo na siebie i ciuchy, biorąc pod uwagę jej długi. Skrytykowała też Kasię, za to że nie wspiera partnera w prowadzeniu restauracji.
Mocne słowa padły, gdy Magda Gessler weszła do kuchni. Gdy zobaczyła panujący tam bałagan i stare naczynia, nie wytrzymała i wybuchła:
– „Wstyd. Jesteś młody, przystojny, ale, ku**a, taki brudny. Ja pie****ę! Przesadziliście, żeby taki syf mieć. Tacy piękni i młodzi.”
Trzeciego dnia rewolucji Gessler nadal krytykowała Kasię za markowe ubrania, ale tym razem w jej obronie stanął Adrian. Ostatecznie restauratorka doceniła właścicieli za kupno nowych garnków, chociaż Adrian przyznał, że musiał się przez to zapożyczyć u znajomych.
Ogłaszając zmiany, Gessler zapowiedziała, że restauracja będzie nazywać się „Viva Ibiza”. Kuchenne rewolucje miały zakończyć się wprowadzeniem do menu m.in. tortilli z jajek oraz owoców morza.
Wracając do lokalu po kilku tygodniach, Magda Gessler nie mogła nachwalić się zmian, jakie zaszły. Z karty zamówiła patatas bravas i ziemniaczaną tortillę.
– „Jaka piękna! Ojej, za dużo ziemniaków, przeleciana… Wygląda dobrze i ten, co się nie zna, zje, ale dla znawców będzie ona błędna. Jest pyszna!”
Magda Gessler nie zastała w lokalu Kasi. Okazało się, że właścicielka jest w ciąży i pracuje z domu. Restauratorka oceniła rewolucję jako bardzo udaną.
Źródło: polubione.com
Rozmowy na Facebooku